niedziela, 12 lutego 2012

Rozdział VII

Rozdział VII
Siedziałam w swoim pokoju, w ręce miałam białą kopertę, którą dała mi pani Stey. Mówiła, że znajduje się tam adres moich prawdziwych rodziców. Adres gdzie mogłam ich znaleźć tylko nie wiem czy nadal tam mieszkają. Możliwe, że do tej pory się z tam tond wyprowadzili. Siedzę tak w jednym miejscu z 30 min i za każdym razem próbuję otworzyć tą kopertę. Od momentu powrotu do domu chłopaków nawet z nimi nie rozmawiałam nawet z Jen. Od razu pobiegłam do pokoju z walizkami i usiadłam na łóżku trzymając tą kopertę. Z zamyślenia wyrwał mnie kogoś krzyk.
- Kate! – krzyczał ktoś.
Zerwałam się od razu na nogi i pobiegłam schodami na dół.
- Tak ? – spytałam się.
- Kolacja już jest – oznajmił Liam uśmiechając się i ciągnąc mnie do stołu.
- Już – zdziwiłam się.
- Chyba dopiero – powiedział Niall, a my zasiedliśmy.
- Smacznego – powiedziałam, a reszta odpowiedziała mi tym samym.
Na kolacji nikt się nie odzywał, każdy myślał uważnie nad czymś. Po zjedzeniu posiłku postanowiłam pozbierać naczynia i włożyć je do zmywarki znajdującej się w kuchni.
- Daj pomogę Ci – powiedział Louis.
- Dzięki.
- Kate może powiesz nam czego dowiedziałaś się od państwa Stey ? – spytał mi się Lou.
- Zaraz Wam wszystko powiem jak będziemy razem, dobra ?
- Okey.
Posprzątaliśmy naczynia i włożyliśmy do zmywarki, a potem poszliśmy do chłopaków i Jenny, którzy byli w salonie.
- No więc słuchamy – powiedział Marchewka i usiedliśmy.
- To tak… - zaczęłam, a wszyscy spojrzeli się na mnie i zaczęli słuchać. - … w tedy kiedy Jen poszła mnie pakować usiadłam z moimi adopcyjnymi rodzicami i zaczęli mi tłumaczyć czemu nie powiedzieli mi wcześniej, że jestem adoptowana. Rozumiem Ich, też bym się bała powiedzieć komuś kogo wychowywałam, że nie jest się jego rodzicem, to jest bardzo trudne. Mówili mi też, że zaadoptowali mnie jak miałam z 9 miesięcy od moich prawdziwych rodziców. Nie dowiedziałam się niestety czemu mnie oddali, ale za to wiem, że bardzo mnie kochali. Pani Samantha mówiła mi też, że z moimi rodzicami się zna nawet wie gdzie mieszkają, a raczej mieszkali, ponieważ Ich kontakt urwał się gdy ja miałam z 3 latka. Państwo Stey nie wiedząc czy czasem moi rodzice się nie wyprowadzali z Londynu. Na sam koniec pani Sam dała mi kopertę, w której jest ten adres, ale jeszcze nie otworzyłam tej koperty – zakończyłam i wstałam kierując się do swojego pokoju.
- Kate – zatrzymałam się, gdy Zayn wypowiedział moje imię.
- Tak ?
- Jeśli twoi rodzice będą mieszkać na tej ulicy to odwiedzisz ich i będziesz chciała dowiedzieć się prawdy ? – spytał mi się.
- Pewnie tak – odparłam.
- Mamy nadzieję, że jak się między twoimi rodzicami, a tobą  poprawi to nie zapomnisz o nas – powiedział Niall.
- Jak mogłabym o Was zapomnieć ? Jesteście dla mnie najważniejsi – oznajmiłam i łzy zaczęły mi lecieć po policzku.
- Nie płacz – powiedziała Jen przytulając mnie, a za jej śladem poszła reszta.
- Kocham Was – wypowiedziałam te słowa i jeszcze bardziej się rozpłakałam.
- My Ciebie też – oznajmił Zayn.
Trwaliśmy tak przytuleni z 10 minut. Każdy płakał, nie wiem jak bym sobie poradziła gdybym nie poznała moich przyjaciół. Zastanawiałam bym się teraz pewnie czy dobrze postąpiłam przyjeżdżając tutaj, a tak spędzam czas z nimi, najwspanialszymi ludźmi na świecie.
- Koniec tych czułości, bo się do końca rozkleję – powiedziałam i uśmiechnęłam się przez łzy, a reszta się zaśmiała.
- Kochani ja już muszę jechać – oznajmiła blondynka.
- Szkoda – powiedziałam.
- Jutro wpadnę po Ciebie Kate i wybieramy się na zakupy – mówiła Jen cały czas się uśmiechając.
- Okey, wpadnij o 12 ok?
- Ok, tylko nie zapomnij – zaśmiała się dziewczyna i po chwili się z nią wszyscy pożegnaliśmy.
- Chłopacy który dzisiaj jest? – spytałam się chłopakom kiedy zostaliśmy sami.
- 20 lipca, a co ? – odpowiedział mi pytaniem Harry.
- Nic, nic. Tak się pytam – odparłam.
 Już za 5 dni kończę 17 lat, nie wiem kiedy ten czas tak szybko minął. Za 8 dni ma urodziny moja przyjaciółka z Canterbury, której dość często nie było w naszym mieści, ponieważ mieszka w innym kraju i tylko w wakacje jest w Canterbury. Potem kilka dni po niej ma nasz przyjaciel urodziny. Heh wszyscy zawsze mówili, że jesteśmy w trójkę najlepszymi przyjaciółmi i tylko my rozumiemy siebie, nawet bez słów. Taka prawda, zawsze wiedzieliśmy kiedy kogoś coś trapiło, kiedy czół się źle czy też ktoś z nas był w dobrym humorze co zdarzało się bardzo często. Nigdy się nie nudziliśmy. Co sobotę jak byliśmy w trójkę wychodziliśmy na pizzę.
- Kate, Kate – szturchnął mnie loczek.
- Tak ? – popatrzyłam na niego.
- Zamyśliłaś się – zaśmiał się.
- Rzeczywiście – powiedziałam i również się zaśmiałam.
- Pewnie myślałaś tak o Nas, bo się tak słodko uśmiechałaś – zachichotał Niall jedząc jakieś żelki.
- Przykro mi, ale niestety nie myślałam o Was, tylko o moich znajomych z Canterbury i o naszych wspólnych wypadach na pizzę – powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Szkoda – odparł Louis i udawał, że płacze.
- Nie płacz Lou, ona jest nie dobra – próbował pocieszyć Go loczek.
- Ej, bo zaraz ja się popłaczę i wcale nie jestem nie dobra – powiedziałam i zrobiłam obrażoną minę, a wszyscy razem ze mną się zaśmiali.
- Nie fochaj się tylko błagam ! – krzyknął Harry i wszyscy jeszcze bardziej się zaczęliśmy śmiać.
- Dobra nie będę – powiedziałam wytykając mu język.
- Głodny jestem – wypalił blondyneki wszyscy wpadli w śmiech.
- Och ty Nasz żarłoku. Zamawiamy pizzę ? – spytałam się im.
- Taaaaaak – usłyszałam tylko i po chwili zamawiałam trzy duże pizze.
*Pół godziny później*
- Ktoś dzwoni – oznajmił Zayn słysząc dzwonek do drzwi.
- Pewnie pizza, odbiorę – powiedział Liam.
- Harry, Louis pójdziecie do kuchni po picie i szklanki ok ? – zapytałam się im, a oni od razu poszli
- Zayn, Niall wybierzcie jakiś film tylko nie horror – oznajmiłam.
- Okey – odpowiedzieli trochę zawiedzeni.
- Mam pizzę – powiedział Liam wnosząc trzy pudełka z pizzami i położył je na stole.
- A my mamy picie i szklanki – oznajmił Marchewka.
- Chłopacy wybraliście już film ? – spytałam się mulatowi i Irlandczykowi.
- Mamy – powiedzieli razem, a my znowu się zaśmialiśmy.
- Dobra ja wezmę jakieś koce i siadamy – oznajmiłam.
Wyciągnęłam 4 duże koce i podałam po jednym Liamowi, loczkowi, Zaynowi oraz Niallowi. Ja razem z Malikiem oraz z Paynem usiedliśmy na jednej kanapie, a Harry oraz blondynek i Louis usiedli na drugiej. Jedliśmy pizzę, popijając piciem i co chwile wybuchając śmiechem, ponieważ chłopacy wybrali jakąś komedię nie pamiętam tytułu. Nie wiem nawet kiedy zasnęłam.

-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*

Zmieniłam jedną bohaterkę Lizzy Lexer. Chyba mam jakąś wenę, ponieważ już któryś dzień z kolei piszę nowy rozdział. Trochę główkowałam nad nim, ale mam nadzieję, ze będzie się podobał. Nie wiem kiedy dodam następny, ale mam nadzieję, że jak najszybciej. Zapraszam do komentowania i obserwowania oraz do polecania mojego bloga. Przepraszam za jakiekolwiek błędy jak będą, staram się je robić jak najmniej, ale zawsze znajdzie się jakiś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz