środa, 18 stycznia 2012

Rozdział I

Rozdział I
To było wczoraj. Siedziałam sama w domu. Z nudów zaczęłam szukałam moich zdjęć ale zamiast znaleźć je, znalazłam jakieś kartki. Ciekawa ich, wzięłam je i zaczęłam przeglądać, było na nich napisane o jakieś dziewczynce, którą adoptowano miała na imię Kate Lexer. Nie znałam nikogo takiego. Do tej kartki przyczepiona była jeszcze jedna. Otworzyłam ją i po chwili nie wierząc własnym oczom, wybiegłam do swojego pokoju pakując swoje najpotrzebniejsze rzeczy, całe swoje oszczędności, szybko jeszcze skserowałam to co znalazłam i wybiegłam z domu zakładając buty oraz kurtkę. Choć na tę porę roku powinno być ciepło, niestety nie było. Biegłam szybko. Chciałam jak najszybciej dostać się na przystanek autobusowy, a z tam tond jak najszybciej znaleźć się w Londynie. Już nigdy więcej nie chciałam wrócić do Canterbury. Chciałam jak najszybciej stąd uciec. Gdy dotarłam na przystanek autobusowy nawet nie czekałam minuty, a autobus podjechał. Wsiadłam do niego, kupiłam bilet i usiadłam na jednym z wielu miejsc. Wzięłam do ręki jeszcze raz te papiery i zaczęłam czytać wszystko od nowa. Każde zdanie czytałam trzy razy. Po jakiś 30 minutach byliśmy już na miejscu. Wysiadłam i udałam się na tutejszą policję. Wchodząc do komendy nawet nie spodziewałam się, że zaczną szukać ich.
- Dzień dobry – powiedział do mnie jakiś mężczyzna o wzroście około 170, wyglądał na nie więcej niż 35 lat.
- Dzień dobry – przywitałam się .
-W czym mógłbym pomóc ? – spytał się.
- Chciałabym znaleźć moich prawdziwych rodziców – powiedziałam.
- Masz może jakieś papiery, albo coś co mogło by pomóc znaleźć twoich rodziców ? – spytał się.
- Tak mam papiery – powiedziałam i podałam mu je.
- Hmm – westchnął i zaczął czytać.
Myślałam, że dobrze zrobiłam przychodząc tutaj, ale nie wiedziałam co na to moja rodzina. Moja rodzina. Prychnęłam w myślach. Przecież oni nie są ze mną spokrewnieni. Oni są mi obcy. Okłamywali mnie przez całe życie. Przez te prawie 17 lat uważałam ich za rodzinę. Trochę za szybko tutaj przyjechałam, mogłam za czekać na nich w domu i poprosić, żeby powiedzieli mi całą prawdę. Nie żałuję, że tu przyjechałam, żałuję tylko, że nie zaczekałam na nich. Ale co miałam zrobić dowiadując się o tym, że jestem adoptowana i w ogóle nie nazywam się Amanda Stey tylko Kate Lexer.
- Może zacznę tak. Ty pójdziesz do domu czy tam hotelu, a ja z moimi kolegami z pracy zaczniemy szukać państwa Lexer dobrze ? – Spytał mi się mężczyzna.
- Dobrze, ale czy mógłby mi pan powiedzieć gdzie jest najbliższy hotel ? – zapytałam się.
- Tak już pani mówię gdzie - powiedział i zaczął tłumaczyć mi drogę do najbliższego hotelu.
- Dziękuję panu za wszystko – powiedziałam.
- Nie ma za co to moja praca, a i czy mogłaby pani dać mi numer telefonu, żebym mógł się z panią skontaktować ? – zapytał się.
- Tak, tak już panu daję – powiedziałam i podałam policjantowi mój numer telefonu.
- Dobrze, jak się czegoś dowiem to od razu się z panią skontaktuję.
- Okey. Dziękuję i do widzenia – powiedziałam żegnając się.
- Do widzenia – powiedział wstając i podając rękę.
Wstałam i po chwili kierowałam się do wyjścia. Wyszłam przed komendę i poszłam za wskazówkami policjanta do najbliższego hotelu. Po drodze cały czas myślałam o tym wszystkim . Nie patrząc gdzie idę zderzyłam się z kimś i upadłam na ziemię.

 - Przepraszam – powiedział chłopak z którym się zderzyłam i pomógł mi wstać.
- To ja przepraszam, zamyśliłam się – powiedziałam i po moich policzkach poleciały kilka łez.
- Nie płacz, coś się stało ? – spytał się.
- Nie znaczy tak – powiedziałam.
- Może mógłbym jakoś pomóc ?
- Wybacz, ale nie możesz mi pomóc – powiedziałam.
- Szkoda, a tak w ogóle jestem Liam, a ty ?
- Amanda znaczy Kate – powiedziałam i znowu poleciały mi łzy.
- Na pewno nie chcesz, żebym Ci pomógł ? – spytał się.
- Możesz mi powiedzieć gdzie jest najbliższy hotel ? – spytałam się.
- Oczywiście, zawiozę Cię, ale może najpierw pojedziemy do mnie co ? – odpowiedział pytaniem.
- No możemy – powiedziałam, zabierając torbę lecz Liam wziął ją ode mnie i po chwili zmierzaliśmy do samochodu.
- Proszę – powiedział otwierając mi drzwi pasażera.
- Dziękuję – powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
Chłopak włożył moją torbę do bagażnika, wsiadł do samochodu i ruszyliśmy. Po 20 minutach byliśmy pod dużym domem. Liam otworzył mi drzwi i zabrał moją torbę z bagażnika. Dom był naprawdę duży i wyglądał pięknie. Weszliśmy do środka, a tam było jeszcze piękniej niż z zewnątrz. Po domu biegali jacyś chłopacy, pewnie znajomi Liama. Gdy tylko nas zobaczyli to się zatrzymali.
- Hej jestem Niall – przedstawił się blondyn.
- Hej Amanda znaczy Kate – powiedziałam i łzy poleciały mi z oczu.
- Witaj Harry jestem – przedstawił się chłopak o kręconych włosach.
- Siemka Louis jestem – przedstawił się śliczny chłopak.
- Hej, a ja jestem Zayn – powiedział ostatni.
- Dlaczego płaczesz ? – spytał się Louis.
- Długa historia – odparłam i zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
- Mamy czas jak chcesz to nam ją opowiedz – powiedział Liam i mnie przytulił.
- Dobrze – powiedziałam i poszliśmy usiąść na kanapę.
Siedziałam na kanapie obok Liama i Zayna, Harry, Louis oraz Niall usiedli przed nami na podłodze. Po chwili zaczęłam im opowiadać cały dzisiejszy dzień, aż do chwili gdy wpadłam na ślicznego chłopaka. Z każdym wypowiedzianym słowem płakałam jeszcze bardziej. Chłopacy próbowali mnie pocieszyć, ale marnie im to wychodziło.
- Przepraszam Was, ale ja muszę się już zbierać. Musze jechać jeszcze do hotelu wynająć pokój – powiedziałam.
- Nigdzie nie jedziesz, a zwłaszcza w takim stanie – powiedział Zayn, a reszta mu przytaknęła.
- Ale ja naprawdę muszę się zbierać – trwałam przy swoim.
- Nie, zostaniesz u nas na jakiś czas, zaopiekujemy się tobą. Nie martw się nic Ci nie zrobimy – powiedział Lou.
- Nie chcę Wam przeszkadzać – odparłam.
- Nie przeszkadzasz nam – powiedział Harry.
- No dobrze, ale tylko na parę dni – oznajmiłam w końcu.
- Okey, chyba że będziesz jeszcze chciała zostać dłużej – powiedział Niall.
- Dobra – odparłam i uśmiechnęłam się przez łzy.
- Chodź zaprowadzę Cię do twojego pokoju, a wy chłopaki przyszykujcie coś do jedzenia – powiedział Liam.
- Tak jest ! – wykrzyknęli chórkiem chłopcy.

1 komentarz:

  1. 54638436463 błędów stylistycznych, 846384368ortograficznych i 84638436 językowych. Za dużo bezsensownych dialogów. Beznadziejny pomysł żeby zostawała w domu 5 chłopaków poznanych przed minutą. Takie jest moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń